Jak to wszystko się zaczęło

Spinacz. Najzwyklejszy spinacz biurowy. Dzień, w którym mój mąż przerobił go na kolczyki dla mnie, sprawił, że odkryłam nową pasję.

Ale jak to się stało? Otóż na początku XXI, kiedy Allegro jeszcze raczkowało przeglądałam sobie różne aukcje i ze zdziwieniem odkryłam, że jest coś takiego jak biżuteria handmade, która jest przepiękna. Nie wierzyłam, że da się zrobić w domu takie cudeńka, ale mój mąż postanowił mi udowodnić, że jestem w błędzie.

Pierwsze kolczyki powstały właśnie ze spinacza biurowego i biało zielonych szklanych paciorków, gdyż akurat takie miałam na podorędziu. Nosiłam je naprawdę długo, ale koniec końców nabrały wartości sentymentalnej.

Połknęłam bakcyla i zainwestowałam ze 20 zł na pierwsze elementy do tworzenia biżuterii (metal, szkło, akryl) i stworzyłam kilka pierwszych w moim życiu par kolczyków. Chcąc otrzymać zwrot inwestycji, wystawiłam je na aukcji. No i się zaczęło. Sprzedawałam, najpierw po 5 zł, potem 10 zł.

Nabywałam doświadczenia i coraz bardziej podobało mi się to zajęcie. Realizowałam więc systematycznie różne pomysły. Dawałam kolczyki w komis do zaprzyjaźnionych sklepów. Wystawiałam się na targach. Naturalną koleją rzeczy było otwarcie w 2006 roku pierwszego mojego sklepu z biżuterią. Znajdował się we Wrocławiu, w lokalu po schodkach w dół, przy ul. Krasińskiego. Przychodzili tam cudowni klienci, którym bardzo podobało się to co robię. Po jakimś czasie otworzyłam kolejne punkty we Wrocławiu: na ul. Odrzańskiej i w Pasażu Grunwaldzkim. Zatrudniłam wiele fajnych dziewczyn do pomocy w obsłudze sklepów.

Wtedy już moja biżuteria powstawała ze szlachetniejszych materiałów: srebra i kamieni naturalnych. Nadszedł też dzień, w którym dowiedziałam się, że istnieją kryształy Swarovskiego. Wtedy w Polsce, raczej nikt o tym nie słyszał. Musiałam klientom długo tłumaczyć, czym te kryształy różnią się od szklanych koralików dostępnych w większości sklepów. Ale i ja, i klienci szybko je pokochaliśmy za jakość i niezrównany blask. Istotne więc się stało nawiązanie bezpośredniej współpracy z firmą Swarovski. I udało się. Przedstawicielka firmy osobiście sprawdziła jakość oferowanej przeze mnie biżuterii odwiedzając moje sklepy. Podpisałam stosowne umowy. Miałam wsparcie od firmy Swarovski. Mogłam też korzystać ze szkoleń i pokazów organizowanych w różnich miejscach. Jeździłam na coraz więcej eventów branżowych, nawiązywałam nowe współprace. I wtedy…

No właśnie... okazało się, że doba ma 24 godziny, a ja mam też inne zajęcia. Nie miałam już czasu na nic innego, mój mąż też nie, bo naturalnie pomagał mi we wszystkim. I czuliśmy się zwyczajnie zmęczeni.

Nadszedł czas na zmiany. Zamknęliśmy jeden sklep, potem drugi… Przestaliśmy w weekendy jeździć na wydarzenia branżowe. To była dobra decyzja. Poczułam się szczęśliwsza i bardziej kreatywna. Robię to co lubię ale mam też sporo czasu, który poświęcam na ważne dla mnie rzeczy.

Najlepszą opcją dla mnie okazał się sklep internetowy. Mogę w nim pracować odpowiednim dla mnie czasie, a Ty masz do niego dostęp 24 godziny na dobę. Koszty nie są tak kosmiczne, jak przy prowadzeniu stacjonarnego sklepu. Nie muszę zatrudniać dodatkowych osób. Mam więcej czasu na samo tworzenie biżuterii. Możesz zapytać o szczegóły biżuterii, poprosić o drobne zmiany, a jestem w stanie Ci odpowiedzieć i zrobić to dla Ciebie.

Czuję teraz, że ENGELKE - Biżuteria Srebrna to moja marka osobista, na której postrzeganie mam realny wpływ. Może robię mniej, ale za to w doskonałej jakości i z uśmiechem na twarzy.